Wiem, czego chcę…

Jest typem kobiety odważnej i bezkompromisowej. Uczciwość, lojalność, wierność zasadom, upór w dążeniu do wyznaczonego celu to cechy jej charakteru. Jednocześnie jest osobą ciepłą, wrażliwą, gotową poświęcić dużą część swojego prywatnego życia dla pracy zawodowej. Kieruje zespołem ,,Scat” – założonym z własnej inicjatywy w 1999 roku. Wspiera męża – Ryszarda Szymańskiego, który od 1992 roku prowadzi zespół ,,Medium”. Cechy jej charakteru ułatwiają łączenie pracy wokalistki z funkcją menedżera obu zespołów.

Z Izabellą Szymańską – menedżerem zespołów Medium i Scat o kulisach pracy zawodowej, relacjach z ludźmi, uczciwej i nieuczciwej konkurencji, ale nie tylko… – rozmawia Zbigniew Prusak.

__________

Zbigniew Prusak: Co skłoniło Państwa do założenia drugiej grupy muzycznej?

Izabella Szymańska: Sądzę, że żaden prawdziwy muzyk, czy artysta w ogóle, nie może zatrzymać się w miejscu, zawsze będą pociągać go nowe doświadczenia, eksperymenty artystyczne. Myślę, że tylko taka sztuka ma wartość i sens – sztuka, która ewoluuje, rozwija się, zmienia w czasie. Od dłuższego okresu rośnie w naszym kraju zapotrzebowanie na profesjonalne zespoły, które byłyby zdolne oprawić muzycznie imprezy towarzyskie – bale, rauty, przyjęcia weselne, bankiety. Kiedyś, nie tak dawno jeszcze, traktowano ten rodzaj twórczości artystycznej jako drugorzędny, ale teraz zmieniły się realia i zapotrzebowania kulturalno- marketingowe. Okazało się, że wzrasta zapotrzebowanie na nasze usługi. Coraz więcej osób przekazywało sobie z ust do ust wieść o tym, że nasz zespół jest naprawdę dobrze przygotowany do wykonywania swojej pracy i że na dodatek ma w sobie to ,,nieuchwytne coś”, co sprawia, że ludzie chcą nas słuchać i …oglądać. Nie ukrywam, że w grę wchodziły również względy ekonomiczne. Na horyzoncie pojawiła się możliwość współpracy z dużą liczbą muzyków, którzy gotowi byli podjąć z nami współpracę. Pozwoliło nam to na realizację nowego przedsięwzięcia – powstał nowy zespół muzyczny.

Jaki typ muzyki prezentujecie? Do kogo kierujecie swój artystyczny przekaz?

W naszym repertuarze znajdują się największe przeboje muzyki polskiej i zagranicznej – począwszy od utworów z lat 30.tych, skończywszy na starannie wyselekcjonowanych przebojach współczesnych. Cały czas trzymamy rękę na pulsie rynku muzycznego i staramy się być bieżąco ze wszystkimi nowościami. Wiodącym nurtem naszej twórczości są tzw. covery, czyli nowe aranżacje istniejących utworów muzycznych. Nasza propozycja obejmuje muzykę taneczną, popularną, rozrywkową. Nie stronimy od typowo polskich rytmów i tradycji. Nagrałam kilkanaście płyt dla warszawskiej firmy fonograficznej z piosenkami biesiadnymi z serii ,,Gala Piosenki Biesiadnej”. Te płyty ukazały się w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii, no i oczywiście – w Polsce. Nagrałam również kilka płyt z przeróbkami największych polskich przebojów. Płyty te wydały dwie znane firmy fonograficzne. Były one w sprzedawane w sklepach na terenie całej Polski. W naszym repertuarze są też standardy jazzowe, przeboje musicalowe oraz muzyka klasyczna. Jest to niezwykle wszechstronny repertuar, ale właśnie o to w naszej twórczości nam chodzi – chcemy być wszechstronni, tak jak wszechstronna jest współczesna kultura i gust słuchaczy. Artyści naszego zespołu dostarczają niezapomnianych wrażeń grając na okolicznościowych bankietach, imprezach dla firm, sympozjach, koncertach, festynach, kameralnych recitalach. Wielką przyjemność sprawia nam również granie na przyjęciach rodzinnych i towarzyskich. Zajmujemy się oprawą muzyczną wesel, komunii, przyjęć jubileuszowych. Naszą twórczością dzielimy się grając na terenie całego kraju, a także za granicą.

Co według Pani wpłynęło na wzrost zainteresowania waszą muzyczną twórczością?

Na początku dobrze jest ustalić właściwe priorytety – to właśnie ich realizacja decyduje o sukcesie. Najważniejsze jest poważne podejście do pracy, szacunek dla odbiorców naszych usług oraz indywidualne podejście do każdego potencjalnego klienta. Potem te priorytety przekładają się na naszą pracę, na naszą twórczość. Naszym najważniejszym i najbardziej bezlitosnym krytykiem jest zawsze nasza publiczność. Jeśli ktoś myśli, że na scenie można coś ukryć, głęboko się myli. Każdy nasz występ traktujemy jak ten najważniejszy, jedyny, wyjątkowy. Ludzie widzą nasze zaangażowanie i doceniają naszą pracę. Granie i śpiewanie sprawia nam autentyczną przyjemność, co wywiera pozytywny wpływ na naszych słuchaczy.

Czy zdarzyło się, żeby ktoś był z waszych usług niezadowolony?

Jeśli dochodzi do sfinalizowania kontraktu, zawsze stajemy na wysokości zadania. Raz zdarzył się nam kuriozalny przypadek: pan, który organizował swoje przyjęcie weselne w Hotelu Sobieski w Warszawie, zrezygnował z naszych usług na tydzień przed planowanym terminem imprezy, ponieważ, jak przypuszczam – przeliczył się ze swoimi możliwościami finansowymi. Pod mało znaczącym pretekstem zerwał kontrakt i wziął o połowę tańszy, a co za tym idzie dużo gorszy zespół muzyczny.

Czegoś tu nie rozumiem. Przecież w tego typu hotelach urządzają przyjęcia ludzie dobrze usytuowani materialnie – skąd więc przypuszczenie, że chodziło o pieniądze?

W tym przypadku osoba, o której mowa najwyraźniej przeliczyła się ze swoimi możliwościami. Muszę przyznać, że mogliśmy zapobiec tej sytuacji i nie podejmować się współpracy, ponieważ już przy podpisywaniu umowy ów człowiek wydał nam się co najmniej dziwny, a negocjacje i język, jakim się posługiwał przy kobietach daleko odbiegał od przyjętych standardów, ale nie przypuszczaliśmy, że później będzie aż tak źle. Trudno – człowiek uczy się na błędach. Nie chcemy nikogo oceniać z góry, bo taka ocena mogłaby być krzywdząca.

Czy często macie okazję grać w lokalach klasy europejskiej?

Naturalnie. Graliśmy w hotelach takiej klasy jak Mariott, Belwederski, Lord, Hotel Sobieski, Zamek Książ oraz w wielu innych interesujących miejscach. Nie ukrywam, że dla mnie praca w takich przestrzeniach jest dużym wyzwaniem i sprawia mi ogromną satysfakcję. To bardzo dobra motywacja do dalszego rozwoju. Najważniejszą rzeczą w tej branży, to nie stać w miejscu, nie spocząć na laurach. Ten kto się nie rozwija, zaczyna się cofać.

Czym różni się praca w takich lokalach od pracy w lokalach o niższym standardzie, bo przecież w takich też pracujecie?

Przede wszystkim różni się repertuarem, jaki się wykonuje. Mamy więcej możliwości wykonywania tej muzyki, którą najbardziej lubimy. Na wszystkich imprezach towarzyskich, bez względu na ich rangę staramy się wykonywać swoją pracę z pełnym zaangażowaniem. Nie chcemy, żeby utożsamiano nas z kapelą grającą „do kotleta”. Gramy, bo to lubimy, a przy okazji spełniamy się zawodowo. Sztuka jest dla nas najważniejsza. A jeśli przy okazji jeszcze uda się nam rzetelną pracą zarobić na godziwe życie – to tym lepiej. W ten sposób łączymy przyjemne z pożytecznym, pasję z pracą i rozwojem zawodowym.

A co z tradycyjnym, typowo polskim weselem? Czy oprawa muzyczna takich imprez nie sprawia wam kłopotu?

Dobre pytanie! Jestem jak najbardziej za tym, żeby zachować na weselu polską tradycję. Natomiast jestem przeciwna różnym, często dziwacznym dziwnym, wulgarnym i niesmacznym konkursom i zabawom, które – niestety często dominują na weselach. To niestety duży problem polskiej obyczajowości. Widać wyraźnie jak stare, sprawdzone zabawy weselne zastępują nowe zupełnie niezrozumiałe zwyczaje. Czasami wydaje mi się nawet, że niektórzy wodzireje wychodzą z założenia, że im większe zamieszanie wzbudzi jakaś weselna zabawa, tym lepiej. Ja oczywiście nie jestem tego zdania. Niech polskie wesele pozostanie polskim weselem. A na eksperymenty możemy sobie zarezerwować mniej oficjalne momenty naszego życia. Dodam, że zawsze mile widzianym jest moment, kiedy klienci mówią jaki jest ich ulubiony typ muzyki oraz jakie utwory chcieliby słyszeć na swoim weselu. Repertuar zawsze dostosowujemy do bawiących się uczestników. Zaraz na początku staramy się ,,wyczuć”, jaki typ muzyki odpowiada bawiącym się gościom i podążając tym tropem gramy to, co się podobało zapewniając świetną zabawę.

Czy w waszym repertuarze jest także muzyka disco polo?

Tak – i wcale nie uważam, że jest to temat wstydliwy. Sądzę, że nie ma złej muzyki – jest tylko źle wykonana muzyka. Każdy rodzaj muzyki ma swojego odbiorcę, każdy ma prawo do własnego gustu – i dobrze, że tak jest. Trudno dyskutować o gustach. Każdy z nas ma przecież swój subiektywny punkt widzenia i trudno powiedzieć, że jakaś muzyka jest obiektywnie lepsza od innej. Ktoś lubi hip hop, a ktoś inny Mozarta – i nikt z tego powodu nie powinien czuć się obrażony.

Wiem, że często występujecie również na koncertach. Z kim już występowaliście?

Nie sposób wymienić wszystkich znanych artystów. Wymienię tylko kilku: Kayah, Skaldowie, Bajm, Urszula, Jan Wojdak, Halina Frąckowiak, Kabaret Koń Polski, Kabaret Elita, Cezary Pazura i wielu innych znanych polskich artystów.

Jak jesteście postrzegani przez właścicieli radomskich lokali?

W Radomiu większość lokali współpracuje z wybranymi zespołami na z góry ustalonych zasadach. My nasz rynek zdobywamy tylko i wyłącznie uczciwą i solidną pracą. Niektórzy właściciele lokali weselnych zarzucają nam, że mamy zbyt wygórowane wymagania. Na przykład chcemy, aby zapewniono nam pomieszczenie służące do przygotowania się do występu, co wydaje im się bardzo dziwne, a co jest już standardem w innych miastach, nie mówiąc o zagranicy.

Rozumiem, że przywiązujecie Państwo dużą wagę do swojego artystycznego wizerunku?

Oczywiście! Jest to dla nas szalenie ważne. Nie wyobrażam sobie, żeby w tak uroczystym dla nowożeńców dniu zespół wyglądał niechlujnie. Każdy człowiek posiada osobiste wyczucie, w jaki sposób można zachować się w określonej sytuacji. Ślub i wesele to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu. Uroczysta sytuacja implikuje naszą postawę i zachowanie. Zresztą lubimy schludny i estetyczny wygląd – wtedy czujemy się dobrze i nie musimy się martwić, że coś jest nie tak. To po prostu wynika z poczucia dobrego stylu i smaku.

Jak wyglądają relacje z muzykami współpracującymi z wami?

To bardzo szeroki temat, posiadający wiele aspektów – zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Czasy się zmieniły, powstaje wciąż bardzo dużo zespołów, które prezentują zróżnicowany poziom artystyczny. Coraz trudniej znaleźć uczciwych, odpowiedzialnych i profesjonalnie przygotowanych ludzi do współpracy. Przyjmujemy ludzi takich, jakimi są, bardzo często uczymy ich od podstaw wszystkiego, wyciągamy z różnych dołków, podajemy dłoń, stawiamy na nogi. Oczywiście tacy ludzie okazują nam wdzięczność, obiecują że nigdy nie zapomną co dla nich zrobiliśmy, ale kiedy staną na własnych nogach, zapominają o starych przyjaźniach. Zakładają własne zespoliki, podkupując przy tym inne osoby i stosując metody nie do końca uczciwej konkurencji. Takie postępowanie jest niehonorowe, ale jest też objawem naszych czasów, w których liczy się przede wszystkim pieniądz i chęć zysku za wszelką cenę. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich ludzi, z którymi zetknął nas los. Jest duże grono osób, z którymi nie utrzymujemy już bliskich relacji zawodowych, ale związki pomiędzy nami wciąż pozostały dobre. Muzycy, z którymi obecnie współpracujemy są poważnymi, uczciwymi i odpowiedzialnymi osobami i wierzymy w to, że się na nich nie zawiedziemy. Lojalność to podstawa naszych zawodowych relacji.

Czy osoby, z którymi się rozstaliście nie starają się wam w jakiś sposób szkodzić?

Bywa i tak, ale – tak jak już wspomniałam – w dzisiejszych czasach zaczyna to być normą, więc nie ma się czemu dziwić. Nie tylko w naszej branży zdarza się, ze ktoś wyrzucony z pracy, na przykład za nadużywanie alkoholu, usiłuje za wszelką cenę zrzucić winę na pracodawcę wymyślając niestworzone historie, żeby tylko się zemścić. Z drugiej strony, mogę przytoczyć naprawdę wiele przykładów pozytywnej, wręcz wzorowej współpracy. Nie nastawiamy się na wyszukiwanie w pamięci ,,toksycznych precedensów”. Znane jest nam porzekadło, że muzyka łagodzi obyczaje i tego się trzymamy.

Czego na koniec mogę Pani życzyć?

Przede wszystkim spełnienia moich marzeń, zdrowia i siły do pracy.

Dziękuję za wywiad. Życzę sukcesów.

Serdecznie dziękuję i zapraszam do zapoznania się z naszą muzyczną twórczością na żywo.